Zastanawiasz się dlaczego nagle na Instagramie zaczęły pojawiać się zdjęcia kobiet (i nie tylko!) z czerwoną opaską na oczach? Ten challenge to nie zabawa - zwraca uwagę na poważny problem, którego nie dostrzegamy na co dzień. A to nie znaczy, że nie istnieje. Wręcz odwrotnie. Przyczyny i leczenie. Czerwona plamka na oku jest oznaką pęknięcia naczynia krwionośnego, które w większości przypadków nie niesie poważnych konsekwencji. Warto jednak udać się do okulisty, ponieważ objaw ten może oznaczać nie tylko wylew podspojówkowy, ale także inne poważne schorzenia. Czerwona plamka na oku, która powstała Temida – w mitologii greckiej jedna z tytanid, bogini prawa, praworządności, sprawiedliwości. Temida (Karmenta) – w mitologii rzymskiej nimfa arkadyjska, matka Ewandra. Temida – błędne odkrycie księżyca Saturna, które ogłosił w 1905 William Henry Pickering. Temida – polski serial telewizyjny. W poście opublikowanym w serwisie X (dawniej Twitter) kanclerz Niemiec udostępnił swoje zdjęcie z czarną przepaską na oku. Upadek nie był poważny, ale na fotografii widać siniaki wokół oka, a także w okolicach nosa i brody. "Czekam na memy". Scholz pokazał swoje zdjęcie z opaską na oku. "Czekam z niecierpliwością na memy. Temida - grecka bogini sprawiedliwości, prawa i wiecznego porządku. Była główną doradczynią Zeusa. Dlaczego Temida ma opaskę na oczach? Niektóre wersje podaję, że jest ona ślepa, jednak nie jest to prawda. Opaska na jej oczach symbolizuje bezstronność. Dzięki niej bogini ta nie może zobaczyć osoby, którą aktualnie sądzi. Znajdź odpowiedź na Twoje pytanie o Dlaczego Temida -grecka bogini sprawiedliwości nosi przepaskę na oczach a w rekach trzyma szablę i miecz ? mmagda2002 mmagda2002 Znajdź odpowiedź na Twoje pytanie o dlaczego Temida-grecka bogini sprawiedliwości -nosi przepaskę na oczach,w rekach zaś trzyma szalę i miecz kuba192435 kuba192435 Znajdujesz się na stronie wyników wyszukiwania dla frazy Temida ma zasloniete oczy. Na odsłonie znajdziesz teksty, tłumaczenia i teledyski do piosenek związanych ze słowami Temida ma zasloniete oczy. Tekściory.pl - baza tekstów piosenek, tłumaczeń oraz teledysków. Kathryn: Patrz na drogę -- (Piiip) Ciągle masz tą cholerną opaskę na sobie. TED. Przetrzymywano mnie przez 12 dni, byłem skuty, miałem opaskę na oczach. TED. Sprawiedliwość w opasce na oczach, tak jak współcześnie przywykliśmy postrzegać Temidę, zaczęto przedstawiać dopiero od XV wieku. Nie był to nadal atrybut obowiązujący, a nawet początkowo miał znaczenie przeciwne – opaska na oczach oznaczała zaślepienie, które uniemożliwiało wydanie sprawiedliwego sądu. Wcześniej l4uhS. 13:33:30 Chyba tylko mocno winni mdleją z wrażenia,że akurat Sąd jest przekonany o ich niewinności... 12:59:04 No cóż nie zbadane są wyroki sądów... Mam mieszane uczucia co do niewinności Pana Niebieszczańskiego....Nie na darmo Temida ma opaskę na oczach!!!Samo omdlenie oskarżonego też o czymś świadczy... 14:36:19 Sam nie mógł uwierzyć w PAPLANINĘ SĄDU I AŻ MU SIĘ NOGI UGIĘŁY Z WRAŻENIA. 13:57:04 No i kto powie ,że w Polsce nie ma prawa???? Albo że działa tylko we wskazanym kierunku ???? Przecież to jest PANSTWO PRAWA, kto śmie mówić inaczej ???? Ten aparat ma dłuuuugie ręce !!!!!! Podobnie jak i inne ORGANY tej demokracji..... 13:44:58 A czy ktos pamieta jak zakonczyla sie sprawa tego pana z koszewka w sprawie tych 230 milionow z vat ktore podobno wyciagnol z fiskusa za export na ukraine 13:21:06 biznesmen z koszewka śmiechu warte - szemrany biznesmen to bym się zgodził!!!!! Posąg Temidy - bogini Starożytnej Grecji, uosobienia sprawiedliwości - widywany jest powszechnie także w polskich sądach. I nikogo to nie dziwi. Kwestia przyzwyczajenia. Alegoryczna postać kobiety z opaską na oczach, oznaczającą bezstronność, nikogo nie razi. W moim cyklu postanowiłem jednak poddać się nieco infantylnemu zadziwieniu, poudawać, że pomimo przeżycia ponad pięćdziesięciu lat na tym łez padole, jestem bardziej naiwny niż powinienem być, wziąwszy pod uwagę moje doświadczenie. Pytam więc o rzeczy niby oczywiste. Tym razem zacząłem od samej Temidy. Bezczelnie ściągam jej opaskę, bezwstydnie rozbieram z drapowanych szat, jakbym był strażnikiem poddającym ją w moim sądzie osobistej kontroli. Na części pierwsze rozkładam jej imię. Θέμις jest personifikacją boskiego porządku, uczciwości, prawa, prawa naturalnego i zwyczaju. Themis oznacza "boskie prawo", a nie ludzkie rozporządzenie, dosłownie "to, co zostało wprowadzone", z greckiego czasownika títhēmi (τίθημι), znaczącego "umieścić. Wyraz Themis jest właściwie nieprzetłumaczalny. To dar bogów i oznaka cywilizowanej egzystencji. Czasami oznacza prawo zwyczaju, właściwą procedurę, porządek społeczny, niekiedy tylko wolę bogów, na przykład nadnaturalny znak, omen. Porządek sprawiedliwości w III RP jest równie niewytłumaczalny jak starogrecki źródłosłów. Niby jest Konstytucja, są inne ustawy, są kodeksy, a w rzeczywistości Θέμις pookrągłowej hybrydy państwa - ni to demokracji, ni to komuny- rządzi się swoimi niepisanymi, albo spisanymi w sekrecie prawami. Tu też mamy prawo zwyczaju (pookrągłostołowe Geremkowe Pacta sunt servanda), właściwą procedurę ("formuła Kiszczaka", o której za chwilę) , porządek społeczny (na szczycie hierarchii stoją oficerowie prowadzący, poniżej ich Tajni Współpracownicy, a na samym dole feudalnej drabiny ci, którzy nigdy nikomu nie dali się zwerbować i głośno o tym mówią). Nie muszę dodawać, że wyroki zapadają zwykle z woli bogów, irracjonalne jak nadnaturalne znaki, omeny omerty, korupcyjne aury. Fenomen sprawiedliwości III RP jest analogiczny do starożytnej formuły: Temida faktycznie jest ślepa. Nieważne, jaką eksponowaną funkcję społeczną piastujesz, nieistotne, jak ważną rolę odgrywasz, jeżeli złamałeś najważniejsze prawo PRL nie żyjesz. Jesteś nie-osobą. Zostajesz wyautowany, wygumkowany z fotografii, zaszpuntowany symbolicznym kneblem. Kafkowska formuła polega na tym, że jednocześnie nie musisz tracić wysokiej pozycji. Dotkliwsza jest kara, jeśli jej nie tracisz. Jesteś na przykład bezrobotnym członkiem Trybunału Stanu, bez środków do życia. Kolejny raz dzwonię do - w taki naprawdę wyrafinowany sposób- wyrugowanego członka elitarnego kręgu w naszym quasi-państwie. POSŁUCHAJ ROZMOWY BOGDANA ZALEWSKIEGO Z ROBERTEM MAJKĄ Bogdan Zalewski: Moim i państwa gościem jest P. Robert Majka - członek Trybunału Stanu. Robert Majka: Dzień dobry panu redaktorowi, dzień dobry państwu! To kolejny odcinek naszej rozmowy. Zacznę tym razem od konstytucyjnego elementarza. Kim w państwie jest członek Trybunału Stanu? Jaka jest pana rola i ranga? Jeśli chodzi o konstytucyjne umocowanie członka Trybunału Stanu jest on na pozycji ministra, którego, zgodnie z artykułem 199 ustęp 1 konstytucji, powołuje Sejm a marszałek Sejmu wręcza mu akt nominacyjny. W takim razie zwrócę się do pana tak, jak powinienem, czyli: panie ministrze! Czy pan otrzymuje pieniądze jako członek Trybunału Stanu?Muszę pana zmartwić, że niestety uposażenie członka Trybunału Stanu nie jest takie jak się wydaje w powszechnej świadomości. Po prostu ludzie nie wiedzą, że gaża wynosi 380 złotych za każde posiedzenie, jeśli ono się odbędzie. Powtarzam: jeśli się odbędzie. A jeśli ono się nie odbywa, to taka osoba nie dostaje żadnej gratyfikacji. To stanowisko jest traktowane prestiżowo. Mamy październik. Ile odbyło się w tym roku posiedzeń Trybunału Stanu? Byłem zaproszony na jedno posiedzenie - inauguracyjne - przez panią profesor Małgorzatę Gersdorf, przewodniczącą Trybunału Stanu. Było również losowanie, na które nie zostałem zaproszony. Napisałem pismo do pani przewodniczącej w tej sprawie. Chodziło o to, jak będzie wyznaczony skład do sprawy Emila Wąsacza, żeby w tym głosowaniu brali udział wszyscy członkowie Trybunału Stanu. Odpowiedź, którą otrzymałem, jest dla mnie dziwna. Już w 1505 roku konstytucja Nihil Novi mówi "nic o nas bez nas", a tutaj 512 lat później pewne głosowania odbywają się bez wiedzy Trybunału Stanu. Zgodnie z Konstytucją RP, z artykułem 32 ustęp 1 i 2, mówiącym o równości wobec prawa, każdy członek na prawach sędziego Trybunału Stanu ma obowiązek brać udział w takim głosowaniu, żeby wiedział, czy nie doszło tam do jakichś nieścisłości. Bo to nie jest totolotek. Choć nawet totolotek odbywa się w obecności widzów. Z Trybunałem Konstytucyjnym. Często się zdarza ta pomyłka. Pan w takim razie musiał jakąś pracę wykonywać, żeby zarabiać na życie, na swoją rodzinę, na swoje dzieci. Gdzie pan pracował do tej pory? Panie redaktorze, bardzo trudno mi o tym mówić, żeby to nie wyglądało na jakieś moje utyskiwanie. Mężczyzna nie powinien utyskiwać na swój los. Jednak, jeśli pan już zadaje takie pytanie, to postaram się w dwóch zdaniach o tym powiedzieć. Pracowałem od 1995 roku do 31 maja roku 2015 w Urzędzie Miejskim w Przemyślu. Natomiast później zostałem przeniesiony decyzją pana prezydenta do przemyskiej Straży Miejskiej. Jako konstytucyjny minister zostałem zwolniony ze Straży Miejskiej. Co ciekawe nie zwolniono mnie za żadne złamanie przepisów prawa pracy, przepisów ustaw itd. Nie miałem żadnej nagany, upomnienia. Zwolniono mnie, bo zabrano pieniądze na płace. Powtarzam: zabrano pieniądze na płace. Żeby było ciekawiej, zostałem zwolniony w zwolnieniu grupowym pięciu osób. Cztery zwolnione osoby dostały prace w miejskich spółkach i w Urzędzie Miejskim. Natomiast ja zostałem na lodzie. Ja wiem, dlaczego tak się stało. Czym pan to tłumaczy? Hmm... panie redaktorze. Z mojej perspektywy jestem osobą dla establishmentu niewygodną, szczególnie dla prezydenta miasta Przemyśla oraz marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, który już w 2014 roku popierał pana Roberta Jana Chomę - Tajnego Współpracownika SB o pseudonimie "Krzysiek". A ja od 1988-89 roku publicznie domagam się ujawnienia agentury komunistycznej. A skąd pan wie, że prezydent Przemyśla, pan Choma to były TW ps. "Krzysiek"? Wystarczy wejść na stronę Instytutu Pamięci Narodowej. Tam jest opublikowana informacja, że takie teczki były. A co najbardziej dziwne, że pan marszałek Kuchciński w 2014 roku popierał TW jako kandydata na prezydenta oraz całe Prawo i Sprawiedliwość. To jest dosyć czym pan to tłumaczy? Na czym polega ta dziwna współpraca? W mojej ocenie to jest wzajemna zależność. To znaczy: my mamy haka na ciebie, będziesz robił to, co ja chcę. To jest bardzo proste wytłumaczenie. Paradoksalnie przeprowadzenie reform w Polsce powinno się moim zdaniem rozpocząć od ujawnienia agentury wpływającej na życie gospodarcze, w środkach przekazu i w sądach. Chodzi o agenturę Wojskowych Służb Informacyjnych czyli dawnej Wojskowej Służby Wewnętrznej oraz aparatu cywilnego - Służby Bezpieczeństwa. Ale przecież Prawo i Sprawiedliwość - "dobra zmiana"- ma na sztandarach wypisaną walkę z bezpieką PRL-owską. No, to sam sobie pan odpowie, kiedy wejdzie pan na stronę pana prezydenta miasta Przemyśla Roberta Chomy, na której chwali się, że popiera go Prawo i Sprawiedliwość. A wszyscy wiedzą, że jest to Tajny Współpracownik Służby Bezpieczeństwa. Pan za podstawę reform państwa polskiego uważa ujawnienie agentury wpływu i tej wojskowej i tej cywilnej bezpieki z lat PRL-u: w mediach, w gospodarce, w polityce, w sądach. Nie przesadza pan? To jest przecież 28 lat od Okrągłego Stołu! Uściślijmy. Nie przesadzam. Dlatego, że to nie jest kwestia Okrągłego Stołu. Chodzi o tajne umowy z Magdalenki. Generał Czesław Kiszczak i Lech Wałęsa 31 sierpnia 1988 roku zawarli porozumienie. Jest książka "Magdalenka - Transakcja epoki" Krzysztofa Dubińskiego, w której opisano, jak Tadeusz Mazowiecki pyta Czesława Kiszczaka: "Kto będzie podmiotem umów Okrągłego Stołu?". Kiszczak powtarza: sygnatariusze. Dubiński pisze o tym bardzo wyraźnie. Mówię o tym od 1990 roku, od momentu wydania tej pan nazywa "formułą Kiszczaka"? "Formuła Kiszczaka" miała na celu przede wszystkim poprowadzenie rozmów na zasadzie: "my nie ruszamy waszych, wy nie ruszacie naszych". Co się okazuje? Rok później Krzysztof Dubiński- współpracownik generała Czesława Kiszczaka- wydaje książkę "Okrągły Stół" i tam ujawnia list Lecha Wałęsy do Czesława Kiszczaka. Poznajemy wybranych uczestników obrad Okrągłego Stołu i tych, którzy nie mogą uczestniczyć w Okrągłym Stole. To później ma przełożenie na życie polityczne i gospodarcze i środki przekazu. A na jakiej podstawie pan uważa, jeszcze raz to podkreślam, że po prawie trzydziestu latach ta "formuła Kiszczaka" nadal obowiązuje? Można sobie zadać pytanie, czy ktoś z obecnych decydentów, na przykład Jarosław Kaczyński, publicznie zerwał z tą formułą? Nie. Czy publicznie powiedział, że zrywa z układem magdalenkowym? Nie. To przecież gołym okiem widać. A jakie są te symptomy pańskim zdaniem? Moim zdaniem symptomem jest brak ujawnienia Aneksu do Raportu o likwidacji WSI, który jest tajny i, jak się okazuje, będzie tajny. Dlatego, że prezydent Andrzej Duda boi się ujawnić Aneks, a ten dokument bardzo wyraźnie pokazuje, jakie jest rozłożenie sił na polskiej scenie politycznej. Ale profesor Zybertowicz, doradca prezydenta Dudy sugeruje, że ci, którzy domagają się ujawnienia Aneksu do Raportu o WSI, przesadzają. Tak naprawdę te wojskowe służby zostały już rozwiązane. Dawno problemu nie maProponuję, aby pan profesor Zybertowicz zapoznał się z książkami pana redaktora Wojciecha Sumlińskiego. Myślę zresztą, że te książki czytał. Jeśli nie, to jest wiedza dostępna ze spotkań z panem redaktorem Sumlińskim, który wyraźnie mówi, jaki jest wpływ od wielu, wielu lat byłych oficerów i jej agentury na życie medialne, polityczne i gospodarcze oraz w sądach. Redaktor Sumliński nie ukrywa, on to mówi wprost np. o Bronisławie Komorowskim, byłym prezydencie. Zarzuca mu wręcz związki z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi. Tak, napisał książkę "Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego". Tak! Panie redaktorze, to jest przerażające. Mamy następny przykład czegoś nieprawdopodobnego, że redaktor publicznie zarzuca byłemu prezydentowi RP związki z WSI, a pan Bronisław Komorowski nie oddaje sprawy do sądu. No, ale mamy już inną prezydenturę- Andrzeja Dudy. Dlaczego nic się tutaj, jak pan twierdzi, nie zmienia? A Aneks nie jest ujawniany? Dlatego, że obowiązuje formuła generała Czesława Kiszczaka: "my nie ruszamy waszych, wy nie ruszacie naszych." W niedzielę po godz. 20 zakończyło się spotkanie Prezydenta Andrzeja Dudy z Janem Śpiewakiem. Informację tę przekazał za pośrednictwem jednego z portali społecznościowych rzecznik prezydenta Błażej Spychalski. twitter Spotkanie miało związek z wyrokiem, jaki zapadł w mijającym tygodniu. W piątek warszawski Sąd Okręgowy podtrzymał wyrok wydany w niższej instancji i uznał Śpiewaka za winnego zniesławienia mecenas Bogumiły Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej, córki Zbigniewa Ćwiąkalskiego, byłego ministra sprawiedliwości i prokuratura generalnego. "Jestem jedyną osobą skazaną już dwukrotnie prawomocnym wyrokiem w związku z afera reprywatyzacyjna. Mimo tego, że udowodniliśmy, że mecenas Cwiakalska wielokrotnie niedopełniła swoich obowiązków a swoimi działaniami doprowadziła do tragedii i dramatu lokatorów" – napisał na Twitterze Śpiewak. Dziennikarze komentujący spotkanie prezydenta i Śpiewaka zastanawiają się czy Andrzej Duda skorzysta wobec niego z prawa łaski. Oburzenia wyrokiem nie krył premier Mateusz Morawiecki, który zabrał w tej sprawie głos. "Staram się publicznie nie komentować decyzji sądów, ale akurat ten przypadek wymaga odstępstwa od tej zasady. Wyrok Warszawskiego Sądu Okręgowego podtrzymujący wyrok niższej instancji, który uznał Jana Śpiewaka za winnego zniesławienia mecenas Bogumiły Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej i zapłatę 5 tys. zł grzywny oraz dodatkowych 10 tys. zł jest kompletnie niezrozumiały. Warto przytoczyć tylko jedną kwestię z tej sprawy: otóż pani mecenas miała być kuratorem osoby w wieku 118 lat…. No comments" – napisał szef rządu. "Temida, symbol bezstronności, ma opaskę na oczach. Przyjaciół i nieprzyjaciół należy sądzić jedną miarą. Temu, kto tak odważnie jak Jan Śpiewak walczy o sprawiedliwość, należy się szacunek, pochwała i medal" – dodał. Czytaj też:Zaskakujące wyniki sondażu. Andrzej Duda ma powody do niepokoju Czytaj też:"Otwieraj ku**o!". Jacek Międlar o swoim zatrzymaniu przez ABW: Chcę żebyście poznali prawdę